Dom powinien stanowić dla człowieka azyl – być miejscem wytchnienia. Równocześnie staje się pretekstem do otaczania się dziełami sztuki czy wzornictwem przemysłowym. Dzięki temu codzienność może nabrać dobrego smaku.
arch. wnętrz Dominika Motta (założycielka krakowskiej Małej Pracowni)
Redakcja: Wasze projekty są nie tylko funkcjonalne, ale także przywiązujecie dużą wagę do procesu tworzenia i budowania relacji z klientami.
Jak wypracowałaś taki model działalności?
Dominika Motta: To kwestia wieloletniego doświadczenia. Tak, nasze projekty bazują przede wszystkim na funkcjonalności i jakościowych materiałach, ale nie zapominamy o tym, że wnętrze to tło życia. A to właśnie codzienność, życie, które toczy się w zaprojektowanym przez nas wnętrzu, dodaje ostatecznego kolorytu. Dlatego tak ważne jest poznanie temperamentu, stylu życia oraz potrzeb klientów.
W dobrym stylu
Red.: Możesz podać jakiś przykład?
D. M.: W mojej ocenie to na przykład stół zastawiony specjałami od gospodarzy, biblioteczka wypełniona książkami, kolekcja zbieranych przez lata płyt, a także rysy na drewnianych podłogach po psich pazurach tworzą prawdziwy klimat wnętrza.
Nie ukrywam, że odwiedziny u klientów po realizacji projektu zawsze są dla mnie dużym zaskoczeniem. Spędzamy z nimi dużo czasu, poznajemy ich preferencje, gusta, ale tego, co dzieje się w zaprojektowanych wnętrzach po oddaniu projektu nie da się przewidzieć. Plakaty, pamiątki z podróży, prezenty z parapetówek…
Codzienne życie naszych klientów pozostaje najbardziej interesującym aspektem naszej pracy….
Zainspiruj się
Red.: Wasze projekty są minimalistyczne. Można powiedzieć, że to dobre tło do wypełnienia.
D. M.: Tak, powiedziałabym nawet, że mają przesadnie minimalistyczny charakter. Zależy nam na wyeksponowaniu jednego, w naszej ocenie kluczowego, detalu. Skupiamy na nim uwagę.
Jeśli elementów dekoracyjnych jest za dużo, umyka piękno detalu, nie ma on szans wybrzmieć w pełnej skali. Nie zapominamy o tym, że aranżując ustawienie mebli, kompozycje tekstur, budujemy bazę, na przykład dla dzieł sztuki.
Red.: Do udziału w sesji zdjęciowej tej realizacji zaprosiłaś malarkę Evę Jablonsky.
Opowiedz o tej współpracy.
D. M.: Od jakiegoś czasu śledzę twórczość Evy w mediach społecznościowych. Jej poczucie estetyki, warsztat, nakładanie grubych warstw akrylu, kształty spotkały się z podziwem w naszym zespole. Eva jest artystką z Berlina, która pracuje także jako prawniczka. Zaprosiłam ją na pierwsze wspólne zdjęcia do Krakowa. Okazało się, że wnętrza, które właśnie przygotowaliśmy stały się idealnym tłem dla jej prac. Sztuka pokazała w pełni swoje walory.
Rozmawiałyśmy o tym, że być może jej sztuka stała się inspiracją dla kolorystyki projektu. Przecież na co dzień przeglądamy wiele zdjęć, które wpływają na nasze wybory.
Rzadko widzimy nasze projekty „ubrane” w taką ilość dzieł sztuki. Te elementy pojawiają się z czasem, długo po zamknięciu projektu. W tym przypadku dysponowałyśmy tak wieloma pracami, że wystarczyły one do wypełnienia kluczowych kadrów. I dopiero przy takiej liczbie dzieł sztuki odniosłam wrażenie, że projekt jest pełny.
Red.: Uważasz, że sztuka i architektura powinny na siebie oddziaływać.
Jakie ma to znaczenie w procesie realizacji projektu?
D. M.: Takie połączenie nadaje wnętrzom niepowtarzalny charakter. Słyszałam takie głosy, że w procesie edukacji zbyt duży nacisk kładzie się na przedmioty stricte artystyczne. Znajomi narzekali, że marnujemy czas, brudząc ręce gliną na zajęciach z rzeźby, spędzając tygodnie na plenerach malarskich. Mi osobiście takie aktywności nie przychodziły z łatwością, ponieważ mam nieco techniczny sposób myślenia, ale dziś doceniam te momenty, kiedy profesorowie – artyści udzielali nam korekt. To były dyskusje o kompozycji, formie. I choć na początku te korekty wydawały się irracjonalne, to teraz widzę ile miały sensu. Rozwijały wrażliwość, wyczucie. To narzędzia, z których można świadomie korzystać po latach, kiedy kwestie realizacyjnie nie wydają się zawiłe.
Red.: Czy zamiłowanie do sztuki to Twoja osobista preferencja?
D. M.: Skończyłam studia architektoniczne na Politechnice Krakowskiej, ale spędziłam też kilka lat w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, studiowałam historię sztuki. Szczególnie dobrze wspominam zajęcia z muzealnictwa, spacery po muzeach. Moją uwagę zwracały ściany malowane na ciemne zdecydowane kolory – zawsze świadomie dobrane do prezentowanego dzieła. Kolor na ścianach dziś służy nam przede wszystkim do strefowania przestrzeni, zwłaszcza teraz, kiedy w wielu sypialniach konieczne okazało się wydzielenie miejsca pracy zdalnej. Oszukujemy zmysły prostym podziałem kolorystycznym – tu kończy się praca, a zaczyna odpoczynek.
Propozycje naszego stylisty
Red.: Podobnie jest w ostatnio zrealizowanym projekcie?
D. M.: Przestrzeń sypialniana wysuwa się lekko w stronę salonu, tworzy wnękę podkreśloną dodatkowo mocnym kolorem przewodnim – „podbrudzonej” ochry. Ściana za biurkiem tworzy razem z szafą, dzienną część sypialni. Nie obawialiśmy się tutaj zastosowania farby o ciemnym odcieniu. Dzięki niej, dębowe biurko mogło zostać wyeksponowane, a jak się później okazało, ciemna ściana okazała się wspaniałym tłem do dwukolorowego i skontrastowanego obrazu Evy.
Red.: Co jest dla Ciebie najważniej w pracy projektowej?
D. M.: Spójność zastosowanych materiałów. Każdą pracę zaczynam od stworzenia moodboardu.
Red.: Jacy projektanci i artyści Cię inspirują? Czy są tylko osoby, które upodobały sobie minimalizm?
D. M.: Choć preferuję spójność i spokój, to z zainteresowaniem śledzę prace projektantów decydujących się na odważne, nieraz zaskakujące połączenia. Trzeba zwrócić uwagę, że większość polskich wnętrz jest niewielka, a nawet domy o większych metrażach projektuję minimalistycznie, codzienność oferuje nam zdecydowanie za dużo bodźców.
Red.: Czyli traktujesz dom jako azyl…
D. M.: Wszędzie nosimy nasze telefony, śledzimy informacje, oglądamy setki zdjęć, filmów, wchłaniamy ogromne ilości treści. I zastanawiam się czy aby na pewno chcemy dostarczać sobie nowych bodźców, wrażeń, przychodząc po ciężkim dniu do domu, korzystając z łazienki, odpoczywając w sypialni. Dom powinien stanowić dla człowieka azyl – być miejscem wytchnienia. Równocześnie staje się pretekstem do otaczania się dziełami sztuki czy wzornictwem przemysłowym. Dzięki temu codzienność może nabrać dobrego smaku.
Publikacja powstała dzięki zaangażowaniu krakowskiego showroomu Prodesigne.
Projekt: | Mała Pracownia |
Sesja zdjęciowa: | Karolina Gurgul |
Wyposażenie wnętrza: | Wzorcownia Prodesigne | Kraków |
Zobacz // próbki i ekspozycję