Jaki jest plus mieszkań z drugiej ręki? Niosą historię i mówią własnym językiem designu. Mają charakter i duszę. Najlepiej zachowane elementy są potwierdzeniem najwyższej jakości i to one – wraz z klimatem miejsca – często stanowią punkt wyjścia dla nowej aranżacji. Tak też było w przypadku wnętrza architektki Klary Ostrowskiej. Dziś zaglądamy do mieszkania w kamienicy, które zaprojektowała dla swojej 4 – osobowej rodziny.
Z historią w tle
Modernistyczna Kamienica Aleksandrowiczów z reprezentacyjną klatką schodową jest uznawana za jedną z najpiękniejszych w Krakowie. Ze względu na to, że jest podobna do domów nad Sekwaną, nazywana jest kamienicą paryską.
Jednak zanim projektantka stała się właścicielką lokum zlokalizowanego na pierwszym piętrze zabytkowego budynku, mieszkanie należało do profesorskiej rodziny z tradycjami. Choć wnętrze było niezwykle klimatyczne, chociażby przez obecność dużej ilości książek i sztuki, wymagało przystosowania do potrzeb rodziny z dwójką dzieci.
Za projekt luksusowej kamienicy z 1940 roku odpowiadała znana, krakowska spółka projektowa architekta Alfreda Düntucha i budowniczego Stefana Landsbergera.
Sztuka i dobra energia, która wypełniała mieszkanie, pchnęła architektkę do stworzenia eklektycznego wnętrza, w którym znajdziemy nieoczywiste połączenia kolorów i form. Wyszukane perełki designu przeplatają się z nowoczesnymi rozwiązaniami a w tle jest wyczuwalny klimat rodem z paryskim kamienic.
Retro chic
Mieszkanie o powierzchni 155 m.kw. przeszło gruntowny remont, jednak architektka zdecydowała się na zachowanie oryginalnego układu pomieszczeń. Typowy dla kamienic amfiladowy układ pokreśliła pięknymi drzwiami wypełnionymi ryflowanym szkłem, które zarazem łączą i dzielą sąsiadujący z salonem gabinet. Po otwarciu trójskrzydłowych drzwi powstaje ponad 50 – metrowa wspólna przestrzeń. W razie potrzeby pracy w domu, zawsze można zamknąć pomieszczenie, aby nic nie rozpraszało naszej uwagi.
W mieszkaniu znajduje się oddzielna kuchnia, dwie sypialnie oraz dwie łazienki, jadalnia, salon, gabinet a także garderoba, która powstała w miejscu dawnej ,,służbówki”.
Wnętrze wyposażono w meble z lat 60. oraz klasyki designu, takie jak chociażby stolik kawowy Isamu Noguchi. Punktem centralnym mieszkania jest duński stół otoczony trójnożnymi krzesłami Philipa Starcka z lat 80-tych z kultowej paryskiej kawiarni Café Costes. Ciekawostką, którą zdradza architektka jest fakt, iż zdarza się się, że niektóre meble vintage nie odpowiadają proporcjom ciała współczesnego człowieka. Tak też było w przypadku stołu, który okazał się za niski; aby dopasować go do współczesnych potrzeb, wymagał przedłużenia nóżek. Dzięki temu zabiegowi mebel idealnie harmonizuje z kompletem Starcka.
Nie można przejść obojętnie również obok XIX – wiecznego wiktoriańskiego lustra, które dubluje olejny obraz namalowany przez Pedra Ostrowskiego.
Nieoczywista zabawa kolorem i formą
Pastelowe kolory na ścianach połączone są z bordowo-kremowymi gorsecikami na podłodze, nawiązując do oryginalnej przedwojennej posadzki znajdującej się na klatce schodowej. Jak zdradza architektka, dużym wyzwaniem okazało się połączenie wszystkich kolorów we wnętrzu. W holu wejściowym na tle szaro-niebieskiej ściany zawisło bordowe lustro. Jak możemy zauważyć, kolor ten przewija się w całym mieszkaniu: w gorsecikach na podłodze, w salonie – w kolorze nóg biurka – oraz oprawie wiszącej w kuchni nad stołem.
Choć w projekcie pojawia się wiele wątków oraz nawiązań do przeszłości, mieszkanie jest spójne oraz może stanowić definicję współczesnej myśli projektowej. Lekkość, z jaką architektka podeszła do projektowania własnego M, przełożyła się na powstanie miejsca pełnego finezji oraz indywidualnego charakteru. Jak sama mówi, mieszkanie jest wciąż otwarte i na pewno pojawią się w nim nowe elementy. To oznacza, że wnętrze żyje i znajduje przestrzeń na zmiany, jakie zachodzą w naszej codzienności.
Zapytaj // naszego eksperta
Zostaw swój adres e-mail lub numer telefonu
Nasz specjalista skontaktuje się z Tobą
Zobacz // próbki i ekspozycję